RSS

Aktualności

  • Monday, 3 October 2016r. Oświata

    Wizyta w Portugalii

    Kolejny etap projektu Erasmus + pt.: „Mind Mapping and Multiple Intelligence”, czyli “Mapy  myśli i Inteligencje Wielorakie” miał miejsce w Portugalii w miejscowości Armamar w dniach 28.02-04.03. 2016. Roku. Uczestniczyły zespoły z Portugalii (gospodarze) oraz Polski, Grecji, Włoch, Turcji i Rumunii (goście). Do Porto lecieliśmy bez przeszkód liniami Lufthansy. Z lotniska metrem pojechaliśmy do stacji Campanha, skąd pociąg zabrał nas do miasteczka Regua. Przez dwie godzinny podróży nie odrywaliśmy oczu od okien. Widoki zapierały dech w piersiach, więc każdy, kto dysponował aparatem fotograficznym, utrwalał to, co rejestrowały oczy . Podróżowaliśmy wzdłuż malowniczej rzeki Duoro. Na zielonych już wzgórzach po obu stronach rzeki podziwialiśmy tarasową uprawę winorośli, sady pomarańczowe, oliwne oraz prezentujące się urokliwie, rozrzucone po wzgórzach zabudowania z białymi dachami i czerwonymi dachami. Zwróciliśmy też uwagę, że chyba na nas przyjazd mieszkańcy wyprali wszystko, co posiadali, gdyż po jednej i drugiej stronie torów rozciągały się kilometry sznurów z praniem. Czas podróży minął szybko i przyszła pora wysiąść na małej stacyjce w miasteczku Regua, skąd do  hotelu Imperial, w którym nocowaliśmy, mieliśmy dosłownie dwie minuty. Hotel Imperial w miasteczku Regua okazał się sympatyczny i gościnny. Spacer wzdłuż rzeki w świetle zachodzącego słońca  należał do przyjemności, tym bardziej, że miał miejsce po obfitym obiedzie w niewielkiej restauracji z wystrojem w portugalskim stylu. Miejscowość Armamar,  w której znajdowała się szkoła  położona jest na wysokości 575 m n. p. m. Leży  w dystrykcie Visen, w regionie Północ w podregionie Duoro.  Liczy około 6 000 mieszkańców. Słynie z uprawy winorośli, z których produkowane jest wino Porto oraz uprawy jabłek i oliwek. Szkoła, którą gospodarze nazywali małą (wg nas ten przymiotnik był stanowczo za skromny) leżała na wzgórzu. Z okien rozpościerał się piękny widok – tarasy winorośli, sady oliwne i rzędy jabłoni. Zespół flecistów – uczniów szkoły – powitał wszystkich gości, a potem p. dyrektor Kristina oprowadziła nas po szkole. Budynek szkoły podzielony jest na dwie części – w jednej uczą się uczniowie klas młodszych (1-4) a w drugiej uczniowie starsi (nasi gimnazjaliści). Klasy liczą kilkunastu uczniów, sale są bardzo zadbane i doskonale wyposażone (każda posiada tablicę multimedialną). Dzieci pozostają w szkole do godziny 17:00. Tu jedzą obiad, odrabiają zadania domowe, bawią się z przyjaciółmi. Wszystkie podręczniki i zeszyty zostawiają w klasie. Lekcje j. portugalskiego i matematyki trwają 90 minut, pozostałe 45 minut. Przerwa obiadowa to około 60 minut. Uczniowie są bardzo otwarci i odważni.

    Starsi uczniowie uczą się w innej części szkoły. Całe życie towarzyskie w czasie przerw skupia się na podwórku lub w przeszklonym holu. Młodzież zachowuje się swobodnie, naturalnie, nie zanotowaliśmy rażących nadużyć, mimo, że nigdzie nie było widać dyżurujących nauczycieli. Funkcję tę pełniły panie woźne, przechadzając się spokojnie wśród młodzieży. O godzinie 13:00 każdego dnia wszyscy uczestnicy projektu wraz z uczniami szkoły i ich nauczycielami udawali się na lunch do szkolnej stołówki. Był to obiad składający się z zupy-kremu oraz drugiego dania (ryż lub makaron i porcja kurczaka lub ryby oraz surówka). Do picia zawsze czysta woda. Obowiązkowo owoce (jabłka, gruszki, pomarańcze, kiwi – ile kto chciał). Na stołówce gwarno i wesoło, uczniowie głośno rozmawiają, śmieją się i nikt im w tym nie przeszkadza. Nie zauważyliśmy , by któryś z uczniów przekroczył granice poprawnego zachowania. Najlepiej otwartość kolegów i koleżanek sprawdzili nasi uczniowie. Amelia, Piotr i Kuba, którzy towarzyszyli im w zajęciach i zabawach. Cała nasza trójka wywołała spore poruszenie wśród młodych Portugalczyków ( za sprawą urody i umiejętności językowych). Do południa i po południu w plan dnia wpisane były szkolenia dla nauczycieli (uczniowie mieli zajęcia artystyczne) prowadzone przez p. Beatriz Serrano. Temat sesji: „Cooperative learing using thinking skills). Prowadzone były w j. angielskim I wymagały od nas, uczestników, skupienia I zaangażowania. Pracowaliśmy zespołowo, chociaż zadania wymagały niekiedy indywidualnego podejścia. Prezentacji na forum dokonywała p. A Gruszecka z racji możliwości językowych i osobistego uroku.  Możemy dziś stwierdzić, że mimo trudnego tematu sesji, zadania wykonywałyśmy nie gorzej niż nasi przyjaciele z innych krajów. Jednym z punktów programu były prezentacje naszych szkół, okolic i krajów. P. Edyta i p. Ola dołożyły wszelkich starań aby nasza Szarowska szkoła zachęciła do odwiedzin a zaprezentowane miejsca wzbudziły choćby zainteresowanie. Słowa to słowa, ale najbardziej przekonujące okazały się kaban osiki, plasterki oscypka i kosteczki czekolady Wawel, którymi częstowała Amelia (w krakowskiej chuście) z chłopcami. Na zaproszenie majora (odpowiednika naszego wójta, burmistrza) udaliśmy się na spotkanie do ratusza. Pan major krótko zaprezentował swoją miejscowość wyszczególniając jej atuty, a następnie zaprosił wszystkich na taras, skąd rozpościerał się piękny widok okolicy. Częstowano przekąskami, ciasteczkami 30-letnim Porto (deserowym winem – dumą regionu). Było niezwykle sympatycznie i miło. Miejscowi notable chętnie pozwalali się fotografować, odpowiadali na pytania i sprawili, że spotkanie było bardzo naturalne. We środę gościliśmy w strażackiej remizie. Odbył się tam spektakl teatralny grupy szkockich aktorów specjalnie zaproszonych na okazję realizacji projektu. Uczestniczyła w nim cała młodzież szkolna i oczywiście grupy gości. Mimo, że spektakl był w j. angielskim, nikt nie miał kłopotu z jego zrozumieniem. Poruszał tematykę dla młodzieży bliską – pierwszej miłości, przyjaźni. Na zakończenie pobytu rodzice uczniów przygotowali przyjęcie . Kilka dużych stołów zastawiono regionalnymi przysmakami. Dominował dorsz na „200 sposobów” – od małych pierożków smażonych do wielkich zapiekanek. Apetyty opisywały wszystkim, ale żołądki odmawiały posłuszeństwa. Spotkanie zaszczycił swą obecnością poznany już wcześniej major i jego brat, który ze swojej winiarni przyniósł 30-letnie Porto (dobrze nam znane z  wizyty w ratuszu). Okazało się, że wino oprócz doskonałego smaku, ma i tę niezwykłą właściwość, że usuwa blokadę językową i sprawia, że nie znając portugalskiego, świetnie „rozmawiamy” w tym języku. Trzeba tylko, by rozmówca był życzliwy i cierpliwy, ale z tym akurat nie było problemu. Po sutym posiłku, czas na ruch. Orkiestra przygrywała do tańca a regionalny zespół w strojach ludowych (niekoniecznie jednakowych) prezentował kroki ludowych tańców. Wydawały się nietrudne, ale kiedy spróbowaliśmy, nogi nie chciały słuchać. Wspólna zabawa trwała do godziny 22:00. Na czwartek przewidziana była wycieczka do Porto. Miasto jest urokliwe. Położone na wzgórzu nad rzeką Duoro z licznymi zabytkami i ciekawostkami. Obiad jedliśmy na nabrzeżu i połączyliśmy go z opalaniem, bo pogoda była doskonała a temperatura wymarzona. Zmęczeni ale szczęśliwi, udaliśmy się do hotelu Best Western.

    Zobaczyliśmy wiele, dowiedzieliśmy się że Portugalczycy to gościnny i życzliwy naród, trochę podobny do Polaków. Cechuje go pracowitość oraz naturalność i otwartość. Nasza grupa poczyniła starania, by porcje dobrego humoru i dawki śmiechu były właściwe, co nam się udało. Wyjazd wiele nas nauczył, co wykorzystamy, przygotowując gościnę w maju.

    Motto naszej edukacji to: “Each new day is another chance to change your life”… i tego trzymać się trzeba. Do następnego razu! 

    Edyta Imos, Maria Gniewek, Aleksandra Gruszecka i Paulina Jankowicz

Galeria